niedziela, 31 lipca 2011

Im jaśniej tym weselej!
Jest tylu nieszczęśliwych ludzi na świecie. Otaczają nas i czasem nie pozwalają oddychać. Krzyczą, płaczą, okaleczają się, a ludzie zamiast im pomóc - wyśmiewają ich. Nikt z nich nie rozumie, że oni potrzebują pomocy, a takim zachowaniem nam to alarmują. Czemu każdy ma to gdzieś? Gdzie się podziała ludzka przyzwoitość, szacunek dla drugiego człowieka? Co się stało, gdzie zgubiliśmy rytm?
Mogłabym zadać jeszcze mnóstwo takich pytań retorycznych, ale po co? Nic to nie zmieni. Kat nadal pozostanie katem, a ofiara ofiarą. Świat byłby wspaniały, gdyby tylko chęć człowieka mogła go zmieniać. Gdy zaczniemy działać, otrzymamy możliwość postawienia na swoim. To piękne. Życie nabiera kolorów i tempa, a ludzie zaczynają się uśmiechać. Ciepło bijące od ich wnętrza uspokaja i motywuje. Nawet moje ciepło wytwarza atmosferę spokoju, co zaczyna mnie niezmiernie cieszyć. Może wreszcie uda się dojść do mety moim niektórym marzeniom i kto wie? Odnaleźć moje szczęście?
Wierzę, ciągle wierzę.

środa, 27 lipca 2011

Dzień, w którym wszystko się zmieniło.

Gdy ulatują nadzieje.    

Gdyby życie dawało człowiekowi samo dobro, to większość przestałaby czerpać z tego przyjemność, ale czy sprawiedliwym jest otrzymywać od losu tylko zło? Nie, pewnie, że nie. W tym wszystkim należy znaleźć idealną harmonię. Łatwo powiedzieć. 
Wczorajszy dzień był dla mnie niczym armagedon. W jednej chwili całość uległa zburzeniu. Wszystko, co do tej pory czułam i w co wierzyłam, spowił mrok. Nie było nic oprócz straszliwej pustki. Jeszcze nigdy nie było we mnie tak cicho. Tylko łzy przypominały światu o mojej egzystencji. Myślałam już, że z tym nie wygram, a ból pochłonie mnie całą wraz z marzeniami, uczuciami, codziennością... Ale nie. Nagle coś mnie natchnęło. To pisk pozostałości marzeń, który z minuty na minutę przemieniał się w krzyk. To dzięki nim potrafię dzisiaj trzeźwo ocenić sytuację i działać. Zdałam sobie sprawę, że w końcu życie jest jedno i za nic nie mogę go zmarnować, chociażby dlatego, że są przy mnie osoby, którym na mnie zależy. Mimo wszystko nadal najbardziej będę cenić miłość, szczęście, przyjaciół i marzenia. Odrzucenie mnie nie zniszczy, a wzmocni. Dobrze, że to wszystko stało się dopiero teraz i przydarzyło się o wiele silniejszej piętnastolatce niż zagubionej trzynastolatce. Mogę przejść przez to wszystko ze spokojem i wiarą. 
Chyba to życie wcale nie jest takie złe, co? Przekonałam się, że jest surowym, ale sprawiedliwym nauczycielem, którego należy cenić.