 |
Gdy ulatują nadzieje. | | | | |
|
|
Gdyby życie dawało człowiekowi samo dobro, to większość przestałaby czerpać z tego przyjemność, ale czy sprawiedliwym jest otrzymywać od losu tylko zło? Nie, pewnie, że nie. W tym wszystkim należy znaleźć idealną harmonię. Łatwo powiedzieć.
Wczorajszy dzień był dla mnie niczym armagedon. W jednej chwili całość uległa zburzeniu. Wszystko, co do tej pory czułam i w co wierzyłam, spowił mrok. Nie było nic oprócz straszliwej pustki. Jeszcze nigdy nie było we mnie tak cicho. Tylko łzy przypominały światu o mojej egzystencji. Myślałam już, że z tym nie wygram, a ból pochłonie mnie całą wraz z marzeniami, uczuciami, codziennością... Ale nie. Nagle coś mnie natchnęło. To pisk pozostałości marzeń, który z minuty na minutę przemieniał się w krzyk. To dzięki nim potrafię dzisiaj trzeźwo ocenić sytuację i działać. Zdałam sobie sprawę, że w końcu życie jest jedno i za nic nie mogę go zmarnować, chociażby dlatego, że są przy mnie osoby, którym na mnie zależy. Mimo wszystko nadal najbardziej będę cenić miłość, szczęście, przyjaciół i marzenia. Odrzucenie mnie nie zniszczy, a wzmocni. Dobrze, że to wszystko stało się dopiero teraz i przydarzyło się o wiele silniejszej piętnastolatce niż zagubionej trzynastolatce. Mogę przejść przez to wszystko ze spokojem i wiarą.
Chyba to życie wcale nie jest takie złe, co? Przekonałam się, że jest surowym, ale sprawiedliwym nauczycielem, którego należy cenić.